W piątek, 7 lutego, w przededniu setnej rocznicy przyłączenia ziem sierakowickich do Rzeczpospolitej, na ścianie budynku urzędu gminy odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą Ottonowi Karsznemu, wójtowi Sierakowic w latach 1920-29. W ten sposób gmina Sierakowice włączyła się w obchody setnej rocznicy przyłączenia Pomorza do Macierzy. W uroczystości wzięli udział potomkowie pierwszego wójta w wolnej Polsce, przedstawiciele władz samorządowych, pracownicy urzędu gminy i gromada zuchowa z Sierakowic.
Uroczystość rozpoczęła się odśpiewaniem hymnu państwowego i wciągnięciem biało-czerwonej flagi na maszt. Pamiątkową tablicę odsłonili wspólnie: przewodniczący Rady Gminy Mirosław Kuczkowski oraz wnuczki Ottona Karsznego – Lubomira Andryskowska i Adela Karwacka, a poświęcił i pobłogosławił ks. Tadeusz Knut, proboszcz parafii p.w. św. Marcina. Pod tablicą złożono także kwiaty – uczyniły to wnuczki Ottona Karsznego oraz wójt Tadeusz Kobiela wraz z Mariolą Klinkosz i Eweliną Lila.
Chwilę później w sali konferencyjnej sierakowickiego urzędu referat wygłosił przewodniczący rady, Mirosław Kuczkowski, który przybliżył okoliczności powstania Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera i późniejsze uformowanie pod jego dowództwem Frontu Pomorskiego. Zgodnie z postanowieniami Traktatu Wersalskiego od 18 stycznia do 11 lutego 1920 r. wojsko polskie pod dowództwem gen. Józefa Hallera i władze polskie opierające się na wywodzących się z Pomorza urzędnikach przejmowały kolejne miejscowości przyznanego Rzeczpospolitej Pomorza. 8 lutego armia Hallera zajęła m.in. Kartuzy i Sierakowice. Wkraczające do naszej miejscowości Wojsko Polskie w imieniu mieszkańców powitali wójt Otton Karszny i ks. Bernard Łosiński.
Otton Karszny (ur. 29 listopada 1875 r. w Potęgowie, zm. 27 stycznia 1938 r. w Sierakowicach), pseudonim „Sambor znad Bałtyku”, był postacią niezwykle barwną: patriota, działacz narodowy, nauczyciel, korespondent pomorskiej prasy, autor wielu opowiadań i powieści historycznych z przeszłości Pomorza, które publikował w okresie międzywojennym m.in., w „Gazecie Kartuskiej”. W okresie odzyskiwania niepodległości przez Polskę w latach 1918-1920 został pierwszym nauczycielem języka polskiego, historii i religii w szkole w Sierakowicach. W 1919 ludność kaszubska wybrała go na sołtysa. Jego pierwszą decyzją była zmiana nazw ulic na polskie. Po kilku miesiącach, w grudniu 1919 roku, mimo że jeszcze urzędował wójt Hübner, mieszkańcy Sierakowic obwołali wójtem Karsznego. Oficjalnie objął urząd w styczniu 1920 r., a funkcję wójta sprawował przez dziewięć lat.
Mirosław Kuczkowski przytoczył słowa znajdujące się na tablicy poświęconej Karsznemu: „I oto Polska znowu wolna i do życia zdolna”. Wypowiedział je lekarz Leon Karasiński przy okazji poświęcenia pomnika Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej w październiku 1930 r.
– Te słowa doskonale wpisują się w to, co my dzisiaj tworzymy – powiedział Mirosław Kuczkowski. – Były to czasy niezwykle trudne, ale dobrze, że mieliśmy takich ludzi. Sierakowice wciąż czekają na odkrywanie nowych postaci. To bardzo ważne i życzyłbym nam wszystkim, abyśmy o tych ludziach pamiętali, bo to jest nasza historia, to jest nasze życie.
Głos zabrał także wójt Tadeusz Kobiela, który przybliżył kontekst polityczno-urzędniczy działalności Karsznego: – Gdy obejmował swój urząd w 1920 r. sytuacja w kraju była znacznie trudniejsza niż w 1990 r. kiedy to państwo niemal zbankrutowało. W 1920 r. chodziło o scalenie – po 148 latach – tego, co zostało wyrwane z żywego organizmu państwa polskiego. Ówczesny wójt nie reprezentował administracji samorządowej, bo takowa jeszcze nie istniała. Otton Karszny był reprezentantem administracji państwowej. I robił to w doskonały sposób, ale to mogą czynić tylko pasjonaci. Ten człowiek wyniósł ze swojego domu rodzinnego ducha patriotyzmu, który został ubogacony jeszcze w gimnazjum w Pelplinie. Przez całe jego życie sprawy Polski i Kaszub to był priorytet. Przez swoją działalność i służbę Polsce był zmuszony sprzedać gospodarstwo swojej żony w Mojuszewskiej Hucie. Był rasowym działaczem społecznym i politycznym na owe czasy. Tym bardziej doceńmy tego człowieka. My go cały czas odkrywamy dzięki intensywnym staraniom pani Lubomiry Andryskowskiej i Adeli Karwackiej, które od szeregu lat przypominały nam i zachęcały do upamiętnienia Ottona Karsznego. I rzeczywiście, drogie panie, miałyście rację. To była postać, która dobrze przysłużyła się sierakowickiej ziemi i całym Kaszubom - powiedział wójt Tadeusz Kobiela.
Swojego dziadka wspominała także Lubomira Andryskowska, która miała zaledwie cztery lata, gdy Otton Karszny zmarł.
– Od kilku staraliśmy się o to, aby uwiecznić pamięć naszego dziadka. Szkoda, że ma to miejsce dopiero teraz, kiedy już nie żyją osoby, które go lepiej pamiętały i mogły więcej o nim opowiedzieć. Miałam cztery lata, gdy umarł. Pamiętam, jak wyglądał, jego sposób chodzenia, to, że zawsze nosił czarny garnitur. Z opowiadań innych członków rodziny, mogę powiedzieć, że był bardzo rodzinnym człowiekiem. Kochał swoją rodzinę. Może nie mógł dać swoim dzieciom majątku, ale dał im wykształcenie. Przede wszystkim ukochał jednak Polskę. W naszej opinii, bardzo dużo zrobił dla Sierakowic. Dzisiejsza uroczystość to dla mnie bardzo wielkie przeżycie. Na tę chwilę czekałam wiele lat. Łzy cisną się do oczu. Chciałabym, aby ludzie wiedzieli, że był taki człowiek, który tak bardzo starał się dla Polski i Sierakowic – powiedziała Lubomira Andryskowska.